Calvin Harris wyjaśnił, dlaczego nie lubi występować na EDM-owych festiwalach!
Dosyć rzadko piszemy o tym szkockim producencie – zapewne z racji tego, że on sam od kilku lat większych uczuć do EDM-u nie żywi, stawiając na tworzenie ogólnoświatowych przebojów. W ubiegłym roku światło dzienne ujrzał album “Funk Wav Bounces Vol. 1”, skąd pochodzi wiele przebojów, otwarcie nawiązujących w brzmieniu do kultury Funk.
W ostatni piątek, producent postanowił po raz kolejny zaskoczyć słuchaczy zmianą brzmienia, bowiem tym razem otrzymaliśmy utwór stylistycznie zbliżony do nowoczesnego Popu – “Nuh Ready Nuh Ready”. W ramach akcji promocyjnej, Adam (bo tak ma na imię Calvin Harris) pojawił się w stacji radiowej Beats 1, gdzie udzielił wywiadu, z perspektywy przemysłu EDM bardzo ciekawego, gdyż powiedział w nim parę ciekawych słów odnośnie producentów tej muzyki.
“Wielu najlepszych producentów na świecie to producenci EDM, mimo iż są uważani przez wszystkich za gównianych, zarówno przez krytyków jak i wielbicieli muzyki. Przykro mi, ale wielu najlepszych producentów na świecie to EDM-owi producenci, niektórzy z nich to Holendrzy.” – Calvin Harris
Jednak najciekawsza wypowiedź artysty dotyczyła jego stosunku do wielkich festiwali muzycznych. Jak wiadomo, Szkot nie występuje na czołowych elektronicznych eventach, za to częściej można go usłyszeć w klubach w Las Vegas. Poniżej możecie przeczytać, dlaczego.
“To wszystko (odnośnie wielkich EDM-owych festiwali – przyp.red.) stało się bezosobowe. Stoisz tam, widzisz te fajerwerki i całą resztę, ale nie czujesz z tym więzi. To właśnie dlatego lubię grać w Vegas, bo występując tam widzę prawdziwych ludzi, ich twarze i zadowolenie. Te wielkie festiwale, z których nie wynoszę kompletnie nic oprócz pieniędzy, są jakby to powiedzieć, źródłem całego zła.” – Calvin Harris
To wszystko brzmi dosyć paradoksalnie z ust najlepiej opłacanego DJ-a na świecie, nieprawdaż? Z drugiej strony jednak nie ma co odbierać Calvinowi możliwości własnej interpretacji zjawiska takich eventów, jak Ultra Music Festival czy Tomorrowland. Jakby nie było, nie występując na największych EDM-owych scenach, potrafił znaleźć miejsce, w którym mu odpowiednio (w domyśle dużo – gaża za jeden występ w jego wypadku wynosi około 200 tysięcy dolarów) zapłacą. A skoro do tego ma jakąś wartość dodaną, to nic, tylko pogratulować!
Źródło: DJ Mag