Housepital Festival 2015, czyli jak powinna wyglądać impreza na świeżym powietrzu
Elektroniczna muzyka staje się w naszym kraju coraz popularniejsza. Mam wrażenie, że stosunkowo mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że również w radiu pojawiają się typowo EDM-owe hity. Jako fan tego typu muzyki z radością przyjąłem informację, że całkiem niedaleko od mojego miejsca zamieszkania ma się odbyć festiwal w tego typu klimatach. Oczywiście impreza była na świeżym powietrzu i to… dosłownie. Ośrodek Wisła jest położony obok małego jeziora, a wokół otoczony jest bujnym lasem. Housepital miał zarezerwowaną przestrzeń wokół basenu, gdzie przybywały tylko i wyłącznie osoby posiadające bilet. Tutaj warto zaznaczyć, że jest to niewątpliwy plus. Wszyscy, którzy cenią zabawę w przyjaznej atmosferze z pewnością poczułyby się komfortowo na terenie festiwalu. Przed wejściem ochrona standardowo sprawdzała czy nie posiadamy niebezpiecznych przedmiotów, obowiązywał również zakaz wnoszenia własnych napojów. Co jakiś czas widziałem osoby, które przybyły na zabawę z małymi dziećmi, tak więc daje to ogólny pogląd na to, jaka panowała atmosfera.
Zanim opiszę całą resztę wrażeń przejdę do tego co prawdopodobnie wszystkich najbardziej ciekawi, czyli muzyki. Muszę tutaj zaznaczyć, że nie byłem na całej imprezie, a jedynie przez kilka godzin. Tyle jednak wystarczyło abym usłyszał “After Life” Tchami’ego, “Bunnydance” Heldensa czy “On My Way” Axwell /\ Ingrosso. Jednym z głównych założeń Housepital jest promowanie całego bogactwa muzyki House i faktycznie tak też było. Każdy kto interesuje się najnowszymi premierami czy ogólnie EDM momentalnie odnalazłby się na tej imprezie. Można było usłyszeć aktualnie najpopularniejsze odmiany House ze sporą dawką Future i Progressive.
Scena była urządzona skromnie, ale z pomysłem i solidnie. Do nagłośnienia nie mogę się przyczepić, bo z pewnością nie było za cicho i można było poczuć bas w klatce. Nie sprawdzałem cen jakie obowiązywały przy barze, ale widząc kolejki jakie tam się ustawiały wnioskuję, że były całkiem przystępne. Oprócz tego rozstawionych było kilkanaście stolików przy których swobodnie można było coś zjeść, wypić czy po prostu usiąść. Bez problemu można było też pogadać, ponieważ znajdowały się w oddaleniu od sceny. Standardowo na obrzeżu stały Toi-Toie do których nie zaobserwowałem kolejek tak więc również była ich wystarczająca ilość. Na terenie imprezy byli obecni ratownicy medyczni oraz ochroniarze, którzy oprócz pilnowania bramek patrolowali cały teren.
Czego brakowało? Szczerze mówiąc, to tylko i wyłącznie większej ilości osób. O godzinie 21:00 było dosłownie kilkadziesiąt osób. Koło północy sytuacja uległa poprawie, ale i tak moim zdaniem impreza zasługiwała na znacznie większy ruch. Organizatorzy podali, że festiwal odwiedziło ok. 500 osób. Myślę, że warto wspierać tego typu lokalne inicjatywy. Wiadomo, że każdy z Nas marzy o wyjeździe na Ultra Music Festival czy Tomorrowland, ale pamiętajmy o tym, że te aktualnie olbrzymie marki również kiedyś zaczynały. Mam nadzieję, że kolejna edycja Housepital będzie na równie wysokim poziomie i przyciągnie zdecydowanie większą liczbę osób zainteresowanych EDM.
P.S Do tej pory mam przed oczami obraz jak koło północy cały teren festiwalu pokrył się mleczną mgłą, która przeniosła się znad wody. Magiczny widok 🙂
Zapraszam do odwiedzenia i śledzenia informacji na temat Housepital na Facebooku: https://www.facebook.com/Housepitalfestival