Markus Schulz: “Polacy mają w sobie niesamowitą pasję”
Już w tę sobotę w bydgoskim klubie Epic wystąpi Markus Schulz – jeden z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli muzyki Trance. Opowiedział nam o swoim najnowszym albumie, stresie związanym z ciągłym byciem w trasie, o tym jak spędza wolny czas oraz co oznacza dla niego wydany w 2011 roku utwór “Katowice”.
Jest to ekskluzywny wywiad dla Essential Music, który jest jednocześnie zapowiedzią nowego albumu Markusa, który ukaże się 29 kwietnia. Na samym dole znajdziecie linki do jego mediów społecznościowych oraz sklepów, w których można zamówić płytę. Miłego czytania!
Na Twojej nowej płycie po raz pierwszy współtworzyłeś teksty do utworów. Jak to się stało, że zostałeś tekściarzem? Jakie to uczucie być w tej roli?
Kiedy byłem mały, górowałem nad wszystkimi w pisaniu, do którego byłem często zachęcany przez swoich nauczycieli. Jednak kiedy stałem się starszy i zacząłem odnajdywać się w branży DJ-ów, zacząłem powoli odchodzić od pisania. Cała moja kreatywność przeszła w kierunku pracy z syntezatorami oraz kręceniu pokrętłami przy tworzeniu muzyki. Teraz kiedy mam w swoim dorobku pięć albumów, dałem sobie trochę czasu, aby ocenić dokąd zmierza moja kariera i to pozwoliło mi ponownie odkryć moje korzenie. Połączyłem swój talent do kreatywnego pisania z młodych lat z pisaniem tekstów do piosenek. “Destiny” było pierwszym podejściem. Nie mogłem uwierzyć, jak bardzo ten utwór dociera do słuchaczy. To znaczy, że dusza, którą przelałem w tekst połączyła mnie z nimi. “Destiny” dała mi więcej pewności siebie w roli tekściarza. Album “Watch the World” jest ukończony. Czuje, że aspekt tekściarstwa został zrealizowany w takim samym stopniu, jak muzyczny. W przyszłości chciałbym dalej rozwijać tę ścieżkę, jednocześnie utrzymując mocną stronę muzyczną.
Czy teksty kryją w sobie ukryte przesłanie? Czym się kierujesz wybierając wokalistów?
Tak. Każdy track, który będziecie mogli usłyszeć na albumie jest oparty na moich doświadczeniach życiowych oraz innych niesamowitych historiach, którymi chciałbym się podzielić ze światem. Z każdym nowym albumem chcę poznawać nowych wokalistów. Niektórych z nich poznaje osobiście, dzięki czemu mogę zbadać ich osobowość. Tworząc teksty, w pamięci mam ich atuty.
“Destiny”, jak już wspomniałem, jest oparte na moich osobistych relacjach, kiedy wpływ kogoś całkowicie zmienia moje spojrzenie na świat. Natomiast następny singiel po “Destiny”, był inspirowany moim setem z zeszłorocznej edycji Tomorrowland, kiedy to jako jeden z trzech DJ-ów zostałem poproszony, abym zagrał podczas “Daybreak Session”. Kiedy przygotowujesz się i wyglądasz zza decków możesz zobaczyć grupy ludzi siedzących na trawie, trzymających się razem i okrytych kocem, pokazujących że oprócz nich nie istnieje nic więcej.
“Summer Dream”, który będziecie mogli usłyszeć w przeciągu kilku miesięcy, został zainspirowany moją zeszłoroczną wizytą na Coachelli. Piosenka sama w sobie nie opowiada o festiwalu, a o podróży z przyjacielem z domu na event. Natomiast “Soldier” chciałbym zadedykować wszystkim członkom Schulz Army. Ci ludzie faktycznie pomagają mi pokazać światu to co tworzę. Jestem im naprawdę wszystkim wdzięcznym za to co robią.
Muzyka House przechodzi obecnie kryzys. Czy przewidujesz powrót muzyki Trance na listy przebojów? Czy uważasz, że gwiazdy Trance będą częściej gościć na głównych scenach największych festiwali?
Mam nadzieję, ponieważ przez całą falę EDM-u, fani muzyki Trance pokazują, jak bardzo są pełni pasji i wsparcia dla tego gatunku. Może nie jest to teraz najpopularniejszy gatunek, ale nigdy nie był i nie będzie zapomniany.
Wiesz co jest uderzające? Mam dużo przyjaciół w branży, i czy ich gatunkiem jest EDM, czy Progressive House czy Techno, wszyscy z zazdrością obserwują, jak bardzo fani Trance są lojalni wobec swoich artystów. Myślę, że to jest warte podkreślenia, a fani Trance powinni być z tego niesamowicie dumni.
Trance od zawsze ma piętno bycia antyspołecznym nurtem, ale ludzie kochają tę muzykę. Ludzkie życia zmieniały się poprzez muzykę Trance i tak powinno pozostać.
Krążą opinie, że producenci Trance są niechętni do mieszania gatunków. Jaka jest Twoja opinia na ten temat?
Z całych sił będę wspierał każdą osobę ze społeczności Trance, która będzie chciał próbować czegoś nowego. Jeśli ciągle będziesz poszerzać swoje horyzonty, zawsze będziesz w stanie znaleźć coś interesującego, a jednocześnie utrzymać silną podstawę gatunku, w którym tworzysz.
Wielu z Was dobrze wie, że moim ulubionym typem setów są te od otwarcia do zamknięcia, kiedy gram przez ok. 12 godzin, od otwarcia bram do ostatniej osoby na parkiecie. Gdybym przez cały set miał grać ten sam gatunek, w tym samy tempie, to nie byłoby to dla mnie satysfakcjonujące.
Wybierając się na mój solowy występ możecie się spodziewać typowego seta a’la Markus Schulz ze wszystkimi znanymi utworami. Jednak uwielbiam budować taki set od podstaw. Zaczynam od Deep Progressive, stopniowo budując nastrój, aby wytyczyć kurs na następne godziny i kiedy docieram do kulminacyjnego momentu, to jest piękne. Następnie kiedy ludzie wspólnie się bawią, zmieniasz rytm w kierunku bardziej spokojnych i głębokich brzmień, jak melodyjne Techno, albo schodzisz dalej w głąb króliczej nory. Wtedy fani odwracają się od stanowiska DJ-a i skupiają się na zabawie, czyli tak jak to wyglądało dawno temu.
Podsumowując, warto spędzić trochę czasu na przekopywaniu Beatportu, aby odnaleźć diamenty.
W życiu wielu artystów pojawia się chwila zwątpienia. Czy Tobie też się taka zdarzyła? Kto był w takich chwilach dla Ciebie największym wsparciem? Kto jest Twoim najwierniejszym fanem?
Oczywiście, że tak. Trzeba byłoby być maszyną, żeby nie przeżywać zmartwień czy problemów. Jestem szczęściarzem, ponieważ stworzyłem sobie zespół niesamowitych ludzi, którzy są dla mnie ogromnym wsparciem. Często sami podejmują wiele wyrzeczeń, abym mógł zrealizować swoje marzenia.
Tobie też pewnie zdarza się gorszy okres. Dla przykładu, czasami kiedy pracuję nad Global DJ Broadcast, tworzę 30 minut seta, ale czuje, że nie wyszedł mi jak należy i muszę go zrobić od nowa. Podobnie zdarza się kiedy jestem w studiu pracując nad nową produkcją. Zdarza mi się, że nie mogę wymyślić żadnej melodii – co jest bardzo frustrujące. Najłatwiejszym sposobem na walkę z tym jest po prostu wyjście ze studia i powrót do niego następnego dnia ze świeżym umysłem.
Tak szczerze mówiąc, wsparcie fanów ma ogromny wpływ i pomaga przejść przez ciężki okres. Wszystko co robię, robię z myślą o nich. Ich pasja mnie inspiruje.
Kiedy nie jesteś w trasie, ani nie produkujesz muzyki, jak spędzasz wolny czas? Masz inne hobby oprócz muzyki?
Jak pewnie możesz sobie wyobrazić, nie mam zbyt wiele czasu wolnego. Jednak oprócz muzyki głównie interesuje się sportem: piłką nożną, koszykówką, baseballem, i futbolem. Głównie śledzę drużynę NBA – Miami Heat, więc staram się ich jak najczęściej oglądać. W domu śledzę ich w telewizji, natomiast kiedy jestem w trasie używam NBA League Pass, więc mogę oglądać na laptopie. Trochę też gram w koszykówkę, jest to część moich treningów – jest świetnym uzupełnieniem cardio.
Ostatnio głośno jest o stresie i presji związanej z trasami koncertowymi. Niedługo w pełni rozpoczniesz swoją własną, która promuje nowy album. Czy przygotowujesz się w jakiś konkretny sposób do tego wyzwania? W jaki sposób regenerujesz się po koncertach?
Tak, mam swój sposób. Zawsze ostrzegam ludzi, którzy chcą występować na scenie, aby uważali o co proszą, bo gdy osiągniesz pewien poziom, trasy koncertowe stają się bardzo chaotyczne, a to sprawia, że ciężko im sprostać.
Jak na razie, podróże są najtrudniejszym elementem tej pracy. Jest wiele momentów, w których odczuwasz jetlaga i totalne zamieszanie zarówno fizyczne jak i psychiczne, ale tak długo jak utrzymujesz zdrowy styl życia, możesz sobie z tym poradzić. Dobrze się odżywiaj, ćwicz, nie przesadzaj z alkoholem i trzymaj się z daleka od narkotyków. Mimo tego, że mieszkam w Miami, mieście znanym z imprez, tak naprawdę nie wychodzę zbyt często w ciągu tygodnia, ponieważ wykorzystuję ten czas do “naładowania baterii” i przygotowania się do nadchodzącego tygodnia.
Koniec końców, nie ma znaczenia jak bardzo jesteś zmęczony, musisz być na tyle dobrze przygotowany, abyś mógł dać absolutnie to co najlepsze swojej publiczności.
Raz na miesiąc, na jeden dzień biorę wolne i totalnie odcinam się od świata. Wyłączam telefon, wyłączam komputer i się rozładowuję. Odkryłem, że taka przerwa jest olbrzymią pomocą w regeneracji i powrocie do formy po długiej trasie.
Ale nadal kocham swoją pracę. To ekscytujące poznawać nowych ludzi, nawiązywać relacje z fanami i pracować na swoje imię w znanych klubach i na znanych eventach. Myślę, że dzień kiedy przestajesz wkładać w to serce, jest dniem kiedy powinno się odejść na emeryturę.
W 2011 roku wydałeś utwór “Katowice”, który zajmuje specjalne miejsce w sercach polskich fanów muzyki Trance. Patrząc z perspektywy czasu, w jaki sposób oceniasz polską publiczność? Jak wypada ona na tle fanów z pozostałej części globu?
Polacy mają w sobie niesamowitą pasję. Kiedy moja kariera zaczynała rozrastać się do rangi międzynarodowej, Polska była dla mnie jednym z najważniejszych miejsc w Europie, w których chciałem zagrać.
To przykre, że w takim kraju nie można utrzymać kultury klubowej. Z tego powodu nie zagrałem w Polsce przez prawie 4 lata, aż do lutego tego roku, kiedy wystąpiłem we Wrocławiu. Ta noc wiele dla mnie znaczyła, ponieważ czułem, że niezależenie ile czasu minęło od kiedy dla Was grałem, nadal rozpoznałem wiele twarzy, które wspierały mnie kiedyś, i które wspierają mnie nadal.
Myśląc o utworze “Katowice”… Pamiętam, jak ten utwór powstał, to było bardzo spontaniczne. Grałem na polskim evencie “Mayday” w Katowicach, w listopadzie 2010 roku. O ile dobrze pamiętam była to środa, a line-up był wypełniony aliasami z gatunku Techno. Oznaczało to, że dostosowałem swój set do bardziej technicznych brzmień. Byłem niesamowicie zainspirowany całą atmosferą, nie tylko reakcją publiczności na mnie, ale też genialnymi występami, jak ten Moniki Krause.
Następnego ranka musiałem rano wylecieć do Chin, ale zamiast iść spać na te kilka godzin, włączyłem laptopa i zacząłem pracować na nowym pomysłem. Podczas lotu nakreśliłem melodię. Sesję zapisałem jako “Katowice”, a ostatecznie był to jeden z najpopularniejszych utworów z ostatniego albumu “Dakota”. Będę musiał go odnaleźć i zagrać w sobotę wieczorem.
W sobotę wystąpisz w klubie “Epic” w Bydgoszczy. Czy szykujesz coś specjalnego dla gości imprezy? Zaprezentujesz jakieś materiały z nowej płyty?
Z pewnością. Od tego weekendu pozostaną tylko dwa tygodnia do wydania “Watch The World”. Przez ostatnie kilka dni pracowałem nad klubowymi wersjami utworów, które będę grał w setach oraz poprawiałem kilka rzeczy w oryginalnych wersjach.
Mam również kilka innych fajnych projektów, które teraz trzymam w zamknięte w skrytce. Ale skorzystam z nadchodzących występów, aby przetestować kilka z nich. Myślę, że wielu z Was zwróci na niego uwagę.
Nie mogę się doczekać, aby Was zobaczyć. Zabierzcie ze sobą energię i pasję.
Markus Schulz: Facebook | Twitter | WWW
Album “Watch The World”: markusschulz.choons.at/watchtheworld