Matisse & Sadko mówią o współpracy z Martinem Garrixem, scenie EDM i planach na przyszłość
Matisse & Sadko mają na swoim koncie wiele sukcesów zarówno pod względem własnych produkcji jak i collabów. Wystarczy wymienić takie utwory jak “Hi Scandinavia!”, “SLVR” ze Steve Angello czy “Riot” z Arty i momentalnie wiemy o kim mowa. Ich najnowsze dzieła, czyli “Dragon” i “Break Through The Silence” powstały we współpracy z Martinem Garrixem. W jednym z wywiadów opisali m.in proces produkcji oraz ogólne wrażenia na temat holenderskiej gwiazdy. Oprócz tego nakreślili swoje plany na przyszłość i przedstawili swoje zdanie na temat obecnej sceny EDM.
Ostatnio wydaliście dwa utwory, oba we współpracy z Martinem Garrixem. Jeden i drugi znajduje się w TOP 5 najlepszych utworów Beatport. Jak do tego doszło?
Gdy pierwszy raz spotkaliśmy Martina byliśmy pozytywnie zaskoczeni jego nastawieniem. Znał nasze produkcje od dłuższego czasu i zawsze chciał zrobić z nami utwór. Zainspirował nas swoją energią, zaprezentował wszystkie dema, niektóre były skomponowane dawno temu kiedy miał 13 lat. Okazało się, że Martin uwielbia grać na gitarze tak samo jak my. Umówiliśmy się na muzyczną batalię na Skype. Być może dlatego praca z nim była tak lekka i przyjemna, wszyscy działaliśmy w pozytywnym nastroju. Często występujemy i podczas trasy mamy wiele ciekawych pomysłów więc pewnego dnia w przyszłości możecie spodziewać się nowych collabów.
Jak długo zajęło Wam skomponowanie “Dragon” i “Break Through The Silence”?
Każdy utwór ma własną historię. “Dragon” został zrobiony od początku do końca w zaledwie 2-3 dni. Dzięki Martinowi byliśmy w dobrym nastroju więc skończyliśmy go bardzo szybko.
To było w październiku, siedzieliśmy cały dzień w domu, rozmawialiśmy z Martinem na Skype i wymienialiśmy się plikami MIDI. W rezultacie, cztery dni później, Martin zagrał “Dragon” w swoim secie na Ultra Japan. Planowaliśmy aby dodać wokal, ale nigdy tego nie zrobiliśmy. Teraz fani mogą sami dodać swoją ulubioną acapellę (o ile chcą).
W drugiej połowie marca, podczas Miami Music Conference, spotkaliśmy się z Martinem w studio aby wymienić się pomysłami i ponownie zrobić coś razem. W zasadzie zmodyfikowaliśmy nasze wcześniejsze pomysły, dodaliśmy wokal i doszlifowaliśmy resztę. Pierwsze demo zostało zaprezentowane podczas seta Martina na Ultra Music Festival. Zrobiło to na nas duże wrażenie, ponieważ ciężko jest wydać utwór, zawsze masz wrażenie, że coś możesz poprawić i zmienić. Być może jest to choroba wszystkich producentów. Cieszymy się, że oba nasze utwory z Martinem są lekkie i pozytywne, możemy powiedzieć, że komponowaliśmy je w dokładnie takim samym nastroju.
Co dalej z Matisse & Sadko? Zamierzacie dokonać czegoś większego niż ta podwójna premiera?
Kiedy tworzymy nowy utwór, to nie myślimy o jego przyszłym sukcesie czy potencjale. W tym roku dużo eksperymentowaliśmy więc każdy utwór, który wydaliśmy – brzmi inaczej. Nie zdradzimy wszystkich sekretów, ale powiedzmy, że każdego miesiąca usłyszycie coś nowego od nas. Następna premiera przewidziana jest na sierpień w labelu Spinnin’ Deep. Mogliście usłyszeć ten utwór w radio show Danny Howard, Avicii, Don Diablo i innych znanych DJ-ów.
Co myślicie o obecnej scenie EDM i muzyce jako całości?
Cieszymy się z tego co się obecnie dzieje w świecie EDM. Wreszcie ludzie mają dość banalnych, muzycznych schematów i drażniącego marketingu. Znacznie trudniej jest sprzedać ludziom produkt, którego nie lubią. Każdy jest otwarty na wypadek czegoś zupełnie nowego i oryginalnego. Dobrze, że muzyka powraca do podstawowej, house-owej melodii.
Chcemy wierzyć, że to jest właściwy czas dla młodych producentów aby przyciągnąć uwagę całego przemysłu muzycznego, swoimi nowatorskimi pomysłami, talentem i szczerością.
Z czego składa się cały dzień Marisse & Sadko – od momentu pobudki do zaśnięcia?
Kiedy jesteś w trasie, nie możesz zapomnieć o zwykłej rutynie każdego dnia. Kiedy mamy trochę wolnego czasu, to spędzamy go na pisaniu muzyki. Zawsze zabieramy ze sobą laptopa, małą klawiaturę midi i kartę z wtyczką Universal Audio. Lubimy ten styl życia, a najbardziej pozytywne emocje jaki płyną z każdej podróży. Jedynym minusem jest to, że czasem jesteśmy sobą zmęczeni. Bycie ze sobą 24h na dobę sprawia, że czasem się ze sobą kłócimy przed wejściem na scenę. Nikt o tym nie wie i wszyscy myślą, że jesteśmy najbardziej kochającymi się braćmi na świecie.
Źródło: YourEDM