Mężczyzna zginął podczas festiwalu Burning Man. Jak to możliwe?
Burning Man co prawda nie jest najpopularniejszym wydarzeniem kultury festiwalowej na świecie, ale w kategoriach widowiska mało która impreza może się z nim równać. Od 15 lat w sercu pustyni Black Rock w stanie Nevada spotyka się kilkadziesiąt tysięcy osób. Punktem kulminacyjnym całej imprezy jest rytualne spalenie monstrualnej kukły, i to właśnie wtedy zdarzyła się tragedia.
Rokrocznie pojawiają się śmiałkowie, którzy za swoje zadanie postawili przebiec przez ten ogień. Często kończy się to oparzeniami, jednakże nigdy dotąd nie zdarzyło się, aby obrażenia miały skutek śmiertelny.
40-letni Amerykanin mieszkający w Szwajcarii o nazwisku Aron Joel Mitchell, postanowił spróbować szczęścia przeciskając się przez ochroniarzy i wskoczył w płomień. Jednak śmiałek utknął pod upadającymi elementami konstrukcji, co utrudniało akcję ratowniczą zgromadzonym na miejscu służbom bezpieczeństwa. Poszkodowanego, po wyciągnięciu ze zgliszczy, przewieziono do szpitala w stanie krytycznym, gdzie zmarł.
Po incydencie organizatorzy podjęli decyzję o odwołaniu pozostałych dwóch dni festiwalu oraz opublikowali oświadczenie, w którym wyjaśnili całą sytuację oraz przypomnieli o sposobach pomocy dla osób przeżywających traumę po tym, co zobaczyły feralnego wieczora.
“Rodzina Mitchella została poinformowana o jego śmierci. Burning Man współpracuje z lokalnymi i federalnymi służbami, a dochodzenie trwa. (…) Zdajemy sobie sprawę, że ten incydent dotknął nie tylko tych, którzy brali udział w akcji ratowniczej, ale także tych, którzy byli świadkami tego wydarzenia oraz całą społeczność Black Rock. Pracujemy nad tym, aby pomóc osobom dotkniętym traumą.” – organizatorzy Burning Man
Całą treść oświadczenia znajdziecie poniżej. Portal Essential Music składa kondolencje bliskim zmarłego.
Our community is grieving after an incident during last night’s Burn. Here is our response. https://t.co/kbmd709CLF
— Burning Man (@burningman) 3 września 2017