Muzyka to trudna branża. Bądźmy dla siebie ludźmi!
W ten wyjątkowy dzień, pierwszego listopada wspominamy zmarłych i pozwalamy sobie na chwilę zadumy. Zatrzymujemy na moment pędzący bolid z napisem “życie” i patrzymy wstecz. Oprócz osobistych wspomnień związanych z rodziną, odczuwamy również pustkę po artystach, którzy czy to swoją osobą, czy to swoją twórczością – tak często nam towarzyszą. Myślę, że wielu z Was może wymienić choćby jeden utwór, który pomógł Wam w trudnych chwilach, albo pomógł jeszcze mocniej poczuć radość z sukcesu. Mimo, że muzyka elektroniczna wydaje się być krainą szczęścia i odskocznią od ponurej rzeczywistości, to również posiada swoją “ciemną stronę”. Mówił o tym Armin van Buuren, ale to nie jedyna opcja.
Znacie ten scenariusz
Mówi się, że można być artystą lub rzemieślnikiem, a czasem oba te zawody przeplatają się ze sobą. Według mnie, sztuka powstaje wtedy, gdy artysta wkłada w dzieło cząstkę siebie. Gdy jako odbiorca czujemy, że – w przypadku muzyki – melodia jest czymś więcej niż tylko poukładanymi dźwiękami. Być może czytając to zdanie pomyśleliście o tym jednym utworze, który wzbudza w Was tyle emocji. To wspaniałe uczucie trafić na nowy kawałek, który powoduje ciarki na ciele. Warto wtedy mieć na uwadze, że za tym dziełem stoi człowiek, który odważył się na podzielenie swoją twórczością z innymi.
Na rynku pojawia się nowy producent, wydaje oryginalne kawałki w swoim unikalnym stylu. Zdobywa pierwszych fanów, zyskuje popularność i rozkręca karierę. Po pewnym czasie czuje, że już nie ma pomysłu na rozwinięcie swojego brzmienia, ma poczucie że to już nie jest to co chce tworzyć i zmienia styl. I tutaj często zaczynają się schody.
Pamiętacie sytuację z Getterem, który przerwał swoją trasę koncertową? Jest to skrajny przykład na brak akceptacji i zrozumienia ze strony “fanów”. Można długo wymieniać mniej lub bardziej drastyczne przykłady, gdy artysta staje pod ścianą krytycznych opinii czy wręcz hejtu. Tiesto, Armin van Buuren, Don Diablo, a to tylko te bardziej znane osobistości. Regularnie, przy okazji premiery utworu z innego gatunku niż ten, z którym kojarzony jest dany artysta, możemy przeczytać na social media toksyczne komentarze.
Twoje słowa mają znaczenie
Każdy kto dzieli się swoją twórczością z innymi ludźmi wystawia się na ocenę. Presja związana z opinią i odbiorem innych osób jest nieodłącznym elementem sztuki. Wspominało o tym wielu producentów, którzy mając różny bagaż doświadczeń, nadal odczuwają ten charakterystyczny stres. Czasem jest on budujący, bo mobilizuje do działania i doskonalenia swoich umiejętności, ale może być również destrukcyjny. Tak powszechna wśród artystów depresja, to nie przypadek. Kwestii tej poświęciłem jeden z filmów na YouTube.
Zachęcam tutaj do ważenia swoich słów w komentarzach i szacunku do artysty. Piękno muzyki elektronicznej tkwi w różnorodności, w tym że możemy wybierać i przebierać w brzmieniach, które nas poruszają. Twój idol zaczął produkować inną muzykę? Zaakceptuj to i poszukaj innego artysty, który tworzy coś co Ci pasuje. Nie próbuj na siłę zmieniać człowieka, nie obrażaj go pod każdym postem na Facebooku i nie mieszaj z błotem, bo poszedł inną drogą niż ta z Twojego scenariusza. Wydaje się, że to tylko jeden z wielu komentarzy, ale przeczytany w złym momencie może przelać czarę goryczy.
Coś się zmieniło
Mówię o tym wszystkim, bo w ostatnich latach odeszło wielu znakomitych artystów. Śmierć Avicii’ego przełamała pewne tabu przemysłu muzycznego. Na wierzch wypłynęły te nieprzyjemne, a wręcz zabójcze aspekty światowej sławy. Jako widz nie mamy wpływu na decyzje artysty, nie możemy wybrać mu menadżera, ani ustalić mniej intensywnej trasy koncertowej, ale możemy okazać zrozumienie.
Idealnym przykładem jest zachowanie fanów Hardwella. W pewnym momencie Robbert stwierdził, że musi odpocząć od świateł reflektorów i wziął urlop. Momentalnie pojawiły się odniesienia do tragedii Avicii’ego, co z pewnością miało wpływ na wyrozumiałość osób śledzących Hardwella. Przekazem większości komentarzy było zrozumienie, a nawet wsparcie w decyzji. Wspomniał też o tym Martin Garrix, który powiedział, że śmierć Tima miała wpływ na relacje pomiędzy producentami.
“Po śmierci Tima otrzymałem kilka wiadomości od innych DJ-ów: ‘Proszę Martin, odpocznij trochę’. DJ-e i producenci zaczęli poświęcać sobie nawzajem więcej uwagi: ‘Czy odpoczywasz?’. Zbliżyło nas to” – Martin Garrix
Bądźmy dla siebie ludźmi
Uważam, że przemysł muzyczny to naprawdę trudna branża. Nie mam na myśli jedynie znanych historii, ale i własne obserwacje. Coraz częściej poruszany jest temat sztucznego życia na Instagramie i budowania “bańki szczęścia” wokół EDM. Patrzmy na gwiazdy jak na zwykłych ludzi, którzy też zmagają się z problemami. Szanujmy się nawzajem i okażmy trochę empatii. Może nie zmieni to świata, ale za to zrobimy krok w dobrym kierunku. Przecież nie chcemy, aby lista artystów, którzy odeszli była coraz dłuższa.