Porter Robinson – Kilka słów o nowym albumie i Skrillexie
Porter Robinson, to specyficzna postać w świecie EDM. Pamiętam jak katowałem “Say My Name” (teraz też zdarzy mi się posłuchać), następnie całą EP “Spitfire” z kapitalnymi remixami oraz wydany w zeszłym roku debiutancki krążek “Worlds”. Bez wątpienia jest to utalentowany producent, który nie boi się zaryzykować i eksperymentować z nowymi dźwiękami. Przykład? Chociażby jego trasa koncertowa Worlds Live Tour. Ostatnio udzielił on wywiadu w którym poruszył wiele kwestii związanych ze swoją twórczością, występem na Ultra Music Festival i przyszłych planach.
– Czy od czasu wydania albumu Worlds, dostrzegłeś jakieś zmiany w wydaniach innych producentów?
“Mam nadzieję, że Worlds dało ludziom możliwość spojrzenia na muzykę bardziej od strony tworzenia niż DJ-ingu. Myślę, że z pewnością jest wielu młodych producentów, którzy wybijają się dzięki tworzeniu EDM i są bardziej zainspirowani inną częścią nagrań. Przyklaskuję temu ale osobiście uważam, że ważną rzeczą w albumie Worlds jest to, że jest głęboko osobisty. Zmierzyłem się z niezliczonymi uczuciami, które były we mnie od wieków i myślę, że gdy ktoś zajrzy do wnętrza siebie to jest mało prawdopodobne aby stworzył coś brzmiącego dokładnie takiego samego jak moje utwory. Mam nadzieję, że główny przekaz albumu został uchwycony, a nie tylko estetyka i styl.”
– Co było największym wyzwaniem podczas realizacji Worlds na Ultra Music Festival?
“Szczerze mówiąc, to logistyka. Mam bliskich przyjaciół oraz współpracowników, którzy od lat pomagają mi w realizacji tego projektu. Są moim zespołem, ludźmi którzy robią to dla mnie. W miarę zbliżania się całego występu prawdziwym pytaniem stało się jak bardzo jest to osobiste, tylko moje własne produkcje na mocno scentralizowanym muzycznie festiwalu. Moją jedyną nadzieją jest zaistnienie jako pozytywny kontrast do wszystkich innych występów.
Mam wrażenie, że gdy występuję na mniej komercyjnych festiwalach, to jestem po prostu DJ-em. Ale kiedy występuję na dużym festiwalu (EDM), to jestem gościem który gra na żywo. Myślę, że na swój sposób lepiej jest być unikalnym niż być w czymś perfekcyjnym i ciągle to dopracowywać. Uważam, że idealny, od początku do końca bigroom-owy set może zostać łatwo zapomniany ale kiedy podczas występu jest szansa na to, że coś pójdzie nie tak i nie każda piosenka jest najlepszą jaką słyszałeś w życiu, to jest coś w tym wyjątkowego. Przynajmniej dopóki przyciąga czyjąś uwagę”
– Czy czujesz jakąś presję związaną ze zmianą sprzętu i stylu na czas festiwali?
“Nie czuję presji, ponieważ w taki sposób czuję, że to mogłoby być jak stręczycielstwo. To jest coś od czego trzymam się z daleka: robić rzeczy ze złych pobudek. Nie widzę tego jako dwu-drożność, gdzie muzyka taneczna jest zła, a piękna muzyka jest dobra. Widzę, to jako szczerość i autentyczność. Za każdy razem staram się dać z siebie wszystko, pozostać prawdziwym i robić rzeczy z których jestem dumny. Zrobiłem rzeczy, których żałuję. Zwykle wtedy kiedy musiałem osiągnąć kompromis albo kiedy uważałem, że to co robię nie jest super albo dobrą szansą. W kółko ponosiłem tego konsekwencje, ponieważ starałem się osiągnąć kompromis. Wiem, że sposób w jaki to sformułowałem może sprawiać wrażenie, że to mi się przydarza cały czas ale większość moich problemów zdarzyła się wtedy kiedy nie podążałem za swoim wnętrzem. Nie chciałbym zbytnio zmieniać mojego występu specjalnie na Ultra”
– Jaka jest jedna rzecz związana z trasą Worlds za którą tęsknisz?
“Tęsknię za każdym kto brał w tym udział. Lemaître, Giraffage, każdy kto był w trasie był wspaniały, nowatorskość tej trasy również. Nigdy nie spojrzałem na tłum podczas pierwszego występu w Vancouver. Śpiewałem i grałem ale nigdy nie spojrzałem… byłem zbyt przerażony. Nie wiem czy to uwielbiali czy nienawidzili. Następny występ był największym podczas całej podróży – 7000 ludzi – więc od czasu do czasu spojrzałem na nich (śmiech). Wyruszyłem w trasę i dowodziłem czymś czego nigdy wcześniej nie robiłem, nie mając pojęcia czy to zadziała ale na szczęście rezultatem był pozytywny odzew. To uczucie pozostanie ze mną do grobu”
– Czy jest ktoś kogo występ chciałbyś zobaczyć na UMF?
“Z pewnością Skrillexa. Póki co jeśli chodzi o typowo imprezowe sety, to on jest najlepszy. Słucham jego setów podczas grania w gry. Kocham kawałki Jack U, po prostu kocham wszystko co stworzył. To jest dziwne, bo część ludzi może pomyśleć, że stoi to sprzeczności z tym co mówiłem rok temu – i to może być prawda – sprawa ze Skrillexem wygląda w ten sposób, że nigdy nie masz wrażenia że próbuje zrobić nowy kawałek, który ma podbić listy przebojów w radio. Ma wspaniały gust co potwierdza jego własny, wspaniale prowadzony label. Nie jestem typem człowieka, który spotyka się z dużą ilością ludzi ale z pewnością spotkam się z Sonnym (Skrillex)”
– Gdybyś mógł stworzyć utwór do filmu, to jaki gatunek filmowy byś wybrał?
“Zdecydowanie anime, które jest nadawane. Wiem, że odpowiedź jest dla mnie prosta, spędziłem sporo czasu słuchając muzyki. Szczerze mówiąc, to jedyną muzyką jaka w ostatnim czasie przyprawiła mnie o ciarki, to były soundtracki oraz główne motywy. Moja obsesja na punkcie anime jest niezdrowa”
– Serio?
“To jest muzyka, którą w ostatnim czasie czułem i wiem jak ona działa. Studiowałem teorię stojącą za tym i na serio interesuje mnie ścieżka którą podążają twórcy. Z pewnością mógłbym napisać utwór do tego typu filmu szczególnie gdyby skupiał się na emocjonalnych scenach, a nie walce.
Dostawałem oferty szczególnie po premierze Worlds ale pomyślałem ‘Czy to nie jest część kompromisu żeby pisać muzykę do czyjejś pracy?’ Nie zrozum mnie źle. Tworzenie muzyki do filmów jest wszechstronnym zajęciem. Dla konkretnej sceny potrzebujesz konkretnego uczucia. Kiedy tworzysz muzykę do której nie jest przypisane żadne uczucie, to staje się ona tym co właśnie czujesz. Dla wielu artystów, których cenię ich dzieła do filmów nie są moimi ulubionymi. Słucham ich albumów. Jest część mnie, która mówi ‘Czy zamiast tego nie powinienem zająć się nowym albumem?'”
– Ukończyłeś album i trasę koncertową. Co dalej?
“Staram się znaleźć coś co mnie ekscytuje. Przeraża mnie brak entuzjazmu. Potrafię unikać jednej piosenki tylko dlatego, że boję się że stracę do niej zapał. Inspiracja jest dla mnie ograniczona więc tworzenie muzyki jest zawsze dla mnie trudne i frustrujące. Nigdy nie jest to dla mnie łatwe. Nie zrozum mnie źle, z łatwością mogę zrobić album w klimatach electro i to by było łatwe. Gdyby to było proste jak zrobienie kolejnej piosenki brzmiącej jak ‘Divinity’ to mogę to zrobić ale dla mnie jest istotne to, że gdy zwiększasz swoje umiejętności jako artysta to musisz zwiększyć również swoje standardy. Ciężko byłoby mi się cieszyć tym co zrobiłem… Sama myśl o tym, o stagnacji czy nie stworzeniu czegoś dobrego – paraliżuje mnie. To sprawia, że wolniej tworzę muzykę ale za to lepszą jakościowo. To jest najważniejsza rzecz – skończyć projekt, który jest dobry”
– Gdybyś mógł zmienić jedną rzecz w obecnej muzyce, to co by to było i dlaczego?
“Jest część mnie, która nie chce wypowiadać się o tym co robią inni ludzie. Kiedyś popadałem w krytykę i zawsze tego żałowałem. Nie muszę przyśpieszać procesu usuwania gównianej muzyki, to się zdarzy samo prędzej czy później. Jest wiele wspaniałych występów, które nigdy nie zabłysną i jest też wiele udawanych i słabych, które zdobywają olbrzymią uwagę. Nie uważam, że taka jest moja rola by je oceniać. Nie chce być ambasadorem, który ocenia co jest dobre a co złe. Chcę być ambasadorem tylko tego co dobre”
– W takim razie możesz powiedzieć co jest w porządku w dzisiejszej muzyce?
“Myślę, że w tym roku szczególny nacisk był kładziony na nowatorskość. Szczególnie na SoundCloud, gdzie jest wielu artystów próbujących czegoś nowego. Staram się słuchać i pozostawać z myślą ‘Nie wiedział co dokładnie chciał zrobić ale szanuję to. Wiem co chciał osiągnąć i to jest dziwne ale lubię to i zamierzam zagrać’. To jest 2015 rok. W 2013-2014 muzyka osiągnęła stagnację ale zaczyna się podnosić. Codziennie znajduję nową muzykę na SoundCloud i jestem dumny z elektronicznej muzyki i myślę, że będzie coraz lepiej”
– Czy zmiana trybu pracy z nastawionego na album na tryb regularnej produkcji była dla Ciebie trudna?
“To było bardzo ciężkie. Wróciłem do domu i próbowałem coś stworzyć po Worlds i po całej trasie koncertowej i to było bardzo trudne. Była depresja i frustracja”
– Czy odnalazłeś siebie przerabiając Worlds i robiąc sobie odpoczynek od muzyki?
“Zaczynałem pisać utwory, które mi się podobały ale wtedy pomyślałem ‘To za bardzo przypomina Worlds’. Zawsze chcę uzyskać w mojej muzyce rozmach, nie chcę się powtarzać. Zastój mnie przeraża. Uważam, że następna rzecz którą zrobię będzie bardziej podobna do Worlds niż Worlds do Electro House. To był duży krok naprzód i to wygląda jakbym kręcił się w kółko odnajdując siebie w muzyce. Ostatecznie piszę muzykę, która brzmi jak Worlds i muzykę która sięga głęboko – nie z frustracji ale dlatego, że jest emocjonalna. To jest dziwne i chcę żeby cokolwiek co robię pasowało do siebie i staram się rozgryźć jaki będzie następny ruch”
Źródło: youredm.com