Spotify coraz mniej darmowe, czyli co oznacza umowa z Universal Music?
Doskonale wiemy na czym polega usługa Spotify. Wielką popularność tej platformie przyniosła możliwość dostępu do całej biblioteki portalu za darmo, w zamian za emitowanie reklam co kilka piosenek.
Jednak te swoiste Eldorado powoli się kończy, a to dlatego, że szwedzki koncern po wielu miesiącach forsowania modelu biznesowego polegającego na oferowaniu całej biblioteki praktycznie za darmo, ugiął się pod wymaganiami topowych wytwórni muzycznych. W związku z tym powstała nowa umowa między Spotify a Universal Music Group.
Umowa ta zawiera w sobie zapis pozwalający artystom (a w praktyce wydawcom) decydować o formie dostępności najnowszego materiału w zależności od tego, czy posiada się konto premium, lub czy słucha się reklam.
W praktyce oznacza to, że najnowszy singiel danego wykonawcy przez pierwsze dwa tygodnie mógłby być dostępny tylko dla użytkowników premium, a dopiero potem dla wszystkich pozostałych.
Na ten moment nowe ustalenia dotyczą tylko wykonawców związanych z wytwórnią Universal, jednakże kwestią czasu jest wprowadzenie podobnych regulacji również z pozostałymi gigantami (Warner Music i Sony Music). To właśnie te trzy największe koncerny muzyczne od kilku lat postulowały zmianę modelu dystrybucji ich produkcji przez Spotify. Jedną z piosenkarek, których produkcji na Spotify nie uświadczymy, jest Taylor Swift. Od niemal 3 lat jej muzyka jest dostępna tylko w serwisie Apple Music. Powód? Niezadowalające wpływy.
Co to może oznaczać dla użytkowników premium? Na ten moment nic – podwyżki nie są planowane. Natomiast zmiany te dotkną tych, którzy nie płacą 20 złotych miesięcznie za nieograniczony dostęp do biblioteki Spotify. Jednak rozmiary tych zmian zależą od tego, jak wielu wykonawców zdecyduje się na skorzystanie z obostrzenia zawartego w umowie z największym graczem na rynku streamingu muzyki.