Steve Angello – Niesamowity wywiad cz. 2

5 Sie 2015

steve-angello-niesamowity-wywiad-cz-2-artykuł

Pierwsza część wywiadu została przez Was wyjątkowo pozytywnie przyjęta. Nie miałem wątpliwości co do tego czy warto przetłumaczyć drugą część niesamowitego wywiadu ze Steve Angello. Tym razem opowiedział o początkach Swedish House Mafia, czym jest aktualnie dla niego muzyka, jak wygląda proces produkcji oraz czym się zajmuje oprócz muzyki. Kolejna porcja inspirującej i motywującej do działania wiedzy. Myślę, że podobnie jak w pierwszej części, tak i tutaj, każdy znajdzie coś dla siebie. Przed nami już tylko ostatnia, trzecia część, którą wrzucę jutro.

Redaktor: Powiedz mi, kiedy rozpoczął się prawdziwy sukces Swedish House Mafia?

Steve Angello: Po prostu robiliśmy swoje. Byliśmy zespołem. Byłem ja, Sebbe (Sebastian Ingrosso), Axel (Axwell) i Eric (Prydz). Spędzaliśmy wspólnie dużo czasu i tworzyliśmy muzykę. Później zaczęliśmy sprzedawać nasze utwory i otworzyliśmy własne wytwórnie. Sprzedaliśmy dużo winyli i tym samym przyciągnęliśmy uwagę wielu osób, mieliśmy w sobie coś wyjątkowego. To było coś świeżego i bardzo “szwedzkiego”. Był to przepełniony energią, mocny, elektroniczny House. Stworzyliśmy nasze charakterystyczne brzmienia przez co wiele osób mówiło “O! To od tych typków ze Szwecji”. Właśnie w ten sposób zawsze komponowaliśmy. Po jakimś czasie, zaczęliśmy to traktować znacznie poważniej, umieszczaliśmy więcej naszych osobistych przemyśleń w piosenkach. Nagle dostaliśmy masę zleceń na remixy. W 2004 roku, ja i Axel wydaliśmy “Tell Me Why” pod aliasem Supermode. Znalazł on się w TOP 10 najlepszych utworów w Wielkiej Brytanii. W tym samym roku ja i Eric, wydaliśmy kawałek o nazwie “Woz Not Woz”, który podbił wszystkie notowania w Europie, a w niektórych krajach był numerem jeden. Sprzedaliśmy olbrzymią ilość utworów. Dzięki temu mogłem zagrać 20 występów we Francji, później to tylko się rozrastało. Minęło dziesięć lat… i jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Nawet nie ma czasu żeby się nad tym zastanowić.

Redaktor: W tym momencie pojawiły się pieniądze. To musiało być dziwne uczucie, kiedy zacząłeś zarabiać taką ilość pieniędzy?

Steve Angello: Na początku ciężko było nad tym zapanować. Nie jest się przyzwyczajonym do tego stylu życia… Masz ochotę… Zadłużyć swoją kartę kredytową, kupić duży samochód i inne rzeczy na które cię nie stać. Nawet jeśli w tamtym momencie jesteś przekonany, że masz na to środki. Patrzysz na swój kalendarz i plan dnia po kolejnym występie… nie bierzesz pod uwagę pensji dla współpracowników i podatków. W zasadzie sam siebie stawiasz w trudnej sytuacji. Myślę, że wszyscy ludzie, którzy nagle zaczęli zarabiać olbrzymią ilości pieniędzy, musieli przejść tę fazę. Po jakimś czasie masz tego dość, zajęło mi to trochę, ale w pewnym momencie zacząłem inwestować.

Redaktor: Niedawno powiedziałeś, że aktualnie muzyka jest dla Ciebie hobby?

Steve Angello: To prawda. Ostatnie lata, a w zasadzie ostatni rok… Musiałem porzucić wszystkie myśli o biznesie. Nie wiem czy to dlatego, że odniosłem tak duży sukces i miałem szansę na po prostu cieszenie się życiem… Być może dlatego, że nauczyłem się odpuszczać pewne sprawy. Nie jestem pewny jak działa mózg, jeśli chodzi o ten kawałek zycia. Nie mogę rozpoznać co mówi mi moja własna głowa i co powinienem zrobić, ale z jakiegoś powodu czuję się teraz bardzo swobodny jeśli chodzi o muzykę. Mam w sobie olbrzymi zapas kreatywności… Nie muszę przed nikim odpowiadać. Wszystkie inne biznesy, którymi się zajmuję, urosły tak bardzo, że musiałem urosnąć ponad to. Teraz muzyka jest dla mnie jak odpoczynek w jacuzzi. Za każdym razem kiedy włączam komputer żeby pracować na kolejny utworem, czuję się jakbym odwiedzał spa. To czysty relaks. Nie potrafię opisać tego uczucia. Nadal traktuję to poważnie, ale nie mam nad sobą tego biznesowego ciężaru (jeśli wiesz o co mi chodzi). Po prostu mam z tego radość, eksperymentuję, jestem kreatywny. Kocham to.

Redaktor: Nie czułeś się w ten sposób będąc członkiem Swedish House Mafia?

Steve Angello: Jasne, że tak. Cieszyłem się z tego. To o czym teraz mówię, to stan umysłu, który osobiście uzyskałem.  Czuję się wolny… Nie od SHM, ale bardziej… Zbudowałem wytwórnię muzyczną, kreatywność jest tam, gdzie jej miejsce. Wszystko toczy się samo. Cała ciężka praca jest już za mną. Czuję się kompletnie wolny. Pozostała tylko ta przyjemna część. Robię utwór, wydaję utwór lub współpracuję z kimś… Potem po prostu dzwonię do gościa z mojej agencji reklamowej, mówię że potrzebuję okładki i przedstawiam swój pomysł. Jeśli za kilka dni chcę coś zmienić, to po prostu dzwonię i to się dzieje. I to wszystko! To cała kreatywność! Żadnych ostatecznych terminów, jestem swoim własnym szefem. Nie czuję żadnej presji i nie czuję potrzeby aby naciskać kogoś innego.

Steve Angello: Kiedy zaczynam robić muzykę, po prostu odpalam komputer. Włączam Logic. Wybieram syntezator. Zaczynam grać melodię… Inspirację czerpię dosłownie ze wszystkiego… Z innej melodii, z pojedynczego dźwięku, kilku akordów, pętli itd. Wtedy odpływam i na końcu okazuje się, że utwór jest skończony.

Redaktor: Więc zajmuje to kilka godzin?

Steve Angello: Tak, łapiesz główną ideę i pracujesz nad nią. Czas po prostu płynie. Nawet nie słyszę czy ktoś wchodzi do mojego pokoju. Jestem w swoim własnym świecie. To coś unikalnego. Jak trans. Po prostu tworzysz.

Redaktor: Czy czułeś to samo kiedy działałeś pod szyldem Swedish House Mafia?

Steve Angello: Oczywiście!

Redaktor: Czyli to było coś w stylu… Robiłeś podstawę utworów?

Steve Angello: Tak, mogłem to być ja, albo Axwell, albo Sebastian, albo siadaliśmy wspólnie w studio, każdy ze swoim laptopem i rzucaliśmy pomysłami. Aranżację zwykle wykonuję w samolocie kiedy mam mnóstwo czasu… Ale proces tworzenia jest wspaniały! Czy widziałeś ten filmik na YouTube, gdzie Maradona bawi się piłką podczas słuchania muzyki z walkmana? To jest właśnie takie uczucie.

Redaktor: Grałem w “garażowych zespołach”. Czy uważasz, że w znacznym stopniu ogranicza to możliwości tworzenia muzyki?

Steve Angello: Myślę, że nie powinno Cię to ograniczać. Niczego nie traktuję jako ograniczenie! Mógłbym zrobić beat korzystając z mebli w tym pokoju! Ludzie potrafią robić muzykę przy pomocy wszystkiego! Wiele osób za bardzo koncentruje się na tym jaki sprzęt posiada i czy ma najnowsze aktualizacje itd. Jasne, ja też lubię je mieć. Zazwyczaj kupuję najnowszy soft, ściągam aktualizacje itd. Ale to nie jest coś czego potrzebujesz żeby robić dobrą muzykę!

Redaktor: Czy masz w domu dużo drogich syntezatorów?

Steve Angello: Tak, posiadam. Kocham analogowe rzeczy więc wydałem dużo pieniędzy na swoje studio. Kupiłem kilka oryginalnych kompresorów ze studia Abbey Road, gdzie nagrywano The Beatles. Mam wiele oryginalnych… Moog-ów. Kilka sowieckich/ruskich syntezatorów, które nie były robione w dużych ilościach więc musiałem je wyśledzić i kupić. Kocham to.

Redaktor: Który jest Twoim ulubionym?

Steve Angello: Prawdopodobnie Moog. Kocham syntezatory Mooga. Mam jeden Original Taurus… Jest moc! Nie ten najbardziej zaawansowany, ale nadal wspaniały!

Redaktor: Czytałem, że towarzyszy Ci wielu ochroniarzy. Dlaczego?

Steve Angello: Kiedy odnosisz sukces w branży takiej jakiej muzyka, to wielu ludzi ma głupie pomysły. Otrzymujesz wiele gróźb i teraz kiedy mam rodzinę, nie chcę ich w ten sposób ranić. Ludzie życzą mojej żonie najgorszych rzeczy i ciągle do niej piszą. Kiedy jestem za granicą, nie mogę pozostawić ich samemu w domu bez opieki. Jasne, mimo że mój instynkt mówi mi, że mógłbym poradzić sobie sam z tymi ludźmi, gdybym do nich dotarł… Tylko… Czy to by coś zmieniło? Dużo cierpiałem jako dziecko, ale do diabła, nie jestem już dzieckiem.

Redaktor: Ilu ludzi zatrudniasz?

Steve Angello: Ośmiu ludzi podróżuje ze mną. Dziewięć w mojej firmie reklamowej w Sztokholmie i w przeciągu kilku miesięcy zatrudnię w niej jeszcze dziesięć osób. Kolejne dziesięć w Los Angeles, pięć w Size w Los Angeles, osiem w Holandii, menadżerów… artystów. Myślę, że w branży muzycznej co miesiąc wypłacam 35 pensji… i dwadzieścia kolejnych w reklamie. Szczerze mówiąc mam również kilka innych biznesów. Zatrudniam setki ludzi. Straciłem rachubę.

Redaktor: Powiedz mi coś więcej o firmie reklamowej, którą się zajmujesz.

Steve Angello: Kupiłem akcje świeżej firmy, którą założyła grupa kreatywnych i młodych ludzi. Naprawdę są utalentowani. W zasadzie zbudowaliśmy tę firmę od podstaw i nazwaliśmy “Rebels”. Robimy kampanie dla takich firm jak Audi, Nike… Dla każdego rodzaju przedsiębiorstw jak i dla artystów.

Redaktor: Jak bardzo jesteś zaangażowany w każdy dzień pracy?

Steve Angello: Bardzo. Dużo pracuję w sferze kreatywności, to jest to co naprawdę robię. Zbudowałem wokół siebie świetny zespół więc jak tylko dostanę zapytanie, od razu mam ludzi do realizacji projektu. Pracujemy nad różnymi częściami projektu, ale zawsze jestem zaangażowany w koncepcyjną fazę. Niezależnie czy jest to coś dla telewizji, lokalnej loterii czy coś dla Porshe czy Audi.

Redaktor: Czy masz jakiś tytuł?

Steve Angello: Nie bardzo, po prostu jestem współpracownikiem. Odbywam wiele spotkań, lubię być pierwszą osobą, która ma kontakt z klientem i tak samo jestem na miejscu kiedy oddajemy projekt. Teraz pracujemy nad kampanią dla hollywoodzkiego filmu i czerpiemy z tego dużą przyjemność. Mamy do dyspozycji olbrzymi budżet więc możemy zrobić co tylko chcemy. To takie fajne. Zaczynam szukać równowagi w moim życiu. Zawsze będę robił muzykę, ale chcę poświęcić więcej czasu firmie reklamowej. Plan zakłada ograniczenie występów ze 150 do 110 rocznie. Myślę, że to wystarczy.

Koniec części drugiej.

Część pierwsza –  TUTAJ.

O autorze

Avatar autora
Tomasz Bagiński administrator

Miłośnik muzyki elektronicznej, który dzieli się swoją pasją z innymi ludźmi. Pomysłodawca, założyciel oraz właściciel marki Essential Music.