Wasted Penguinz kończą wspólną przygodę. Od teraz to solowy projekt!
Wczorajsza transmisja na platformie YouTube potwierdziła obawy fanów szwedzkiego duetu Wasted Penguinz. Jeden z członków projektu – Jon Brandt-Cederhäll, oficjalnie podjął decyzję o zakończeniu przygody z muzyką elektroniczną ze względu na problemy ze zdrowiem psychicznym. Drugi założyciel zespołu, czyli Pontuz Bergman dalej będzie występował pod wspólnym aliasem i rozpocznie solową karierę.
Beztroskie początki pełne eksperymentów
Jon oraz Pontuz poznali się w 2006 roku na jednym z wielu serwisów internetowych poświęconym muzyce elektronicznej. Po kilku miesiącach korespondencji, początkujący artyści spotkali się w Helsingborgu, gdzie wspólnie w studiu szukali własnej muzycznej tożsamości. W trakcie pracy, nastolatkom bardzo często towarzyszyła spora ilość napojów alkoholowych, która z pewnością przyspieszyły proces znalezienia wspólnego języka, a także pomogła w stworzeniu nazwy zespołu – Wasted Penguinz.
Następne lata artyści spędzili na zdobywaniu wiedzy na temat cięższych brzmień, jeszcze bardziej udoskonalając swoje utwory. W 2009 roku zdecydowali się na wysłanie swoich produkcji do różnych krajowych wytwórni. Po kilku tygodniach, odpowiedź nadeszła od Bazz Implant oraz IMPMusic, które zaproponowały artystom podpisanie kontraktu. W wyniku współpracy, w ciągu paru miesięcy pod skrzydłami niszowych marek, wypuszczono takie kompozycje, jak m.in.: „We Life For The Day”, „Wasted Style” oraz „Flawlezz”.
Wasted Penguinz rozwinęli skrzydła
Krok milowy w karierze szwedzkiego duetu nastąpił pod koniec 2009 roku, gdy talent drzemiący w artystach został dostrzeżony przez niderlandzkiego potentata – wytwórnię Scantraxx. Rok później projekt Wasted Penguinz został oficjalnie zaprezentowany jako kolejny członek ekipy.
W ciągu dwuletniej współpracy z wytwórnią, muzycy występowali na wielu dużych festiwalach (Defqon 1., Intents Festiwal) oraz zostali uznani przez świat muzyki Hard, jako prawdziwi wirtuozi melodyjnych brzmień. To właśnie w tym okresie powstał jeden z najbardziej charakterystycznych utworów szwedzkiego duetu, tj. „Melancholia”.
W maju 2012 roku zespół opuścił Scantraxx, na rzecz współpracy z wytwórnią Toff Music, gdzie powstał ich pierwszy album – “Wistfulness”. Krążek zawierał utwory, które w następnych latach były nie tylko rozpoznawalne przez szerszą społeczność cięższych brzmień ale i również doczekały się wielu dodatkowych edycji tworzonych przez sam szwedzki zespół.
Ważny utwór wydany w Dirty Workz
Największe sukcesy duetu nastąpiły w 2014 roku, po dołączeniu do ekipy Dirty Workz. Od tego czasu artyści współpracowali z wieloma innymi producentami, występowali na największych festiwalach, a także tworzyli kolejne albumy. Na drugim krążku pt. „Clarity”, który powstał w 2015 roku, można znaleźć 15 utworów. Wśród nich znalazła się niezwykle ważna – dla dalszych losów zespołu – produkcja „Make It One Day”, która jest opowieścią Jona o swoich, pojawiających się coraz częściej, problemach natury psychicznej. Sam artysta użyczył swojego głosu w produkcji, a przez ten fakt utwór nabiera dodatkowych, bolesnych barw.
“Everyday is the same
There’s no change, there’s no joy
I feel weak, I feel tired
I’m depressed, I’m alone” – Wasted Penguinz “Make It One Day”
Sam Jon jest autorem powyższego tekstu. Bardzo często podczas występów śpiewał zapisane przez siebie słowa. Każdy jego performance był okraszony wieloma elementami ekspresji, które jeszcze bardziej podkreślały problemy artysty.
Ból był coraz bardziej widoczny
W początkowych latach wspólnej kariery muzycznej, przyjaciele bardzo często udostępniali na oficjalnym kanale Youtube swoje śmieszne filmiki ze studia czy też z trasy. Nierzadko były to tylko i wyłącznie alkoholowe ekscesy, lecz artyści humorystycznie oraz merytorycznie opowiadali o swoich podróżach i pracy. To wszystko zniknęło w ciągu ostatnich lat, wraz z pojawieniem się problemów ze zdrowiem psychicznym Jona. Artysta wyraźnie stracił wiele kilogramów, zmieniał raz za razem fryzurę, już tak często się nie uśmiechał. Widząc ból, który nie schodził z twarzy artysty, społeczność wspierała go podczas występów oraz za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Ostatnie lata
W ostatnich latach artyści coraz rzadziej pojawiali się na większych festiwalach, bazując swoją karierę na występach w lokalnych klubach. Duet mimo problemów, nie rezygnował z produkcji muzyki, tworzyli nowe utwory, a także wydali swój trzeci album pt. “Elysian”. Dla niektórych “pingwiny” straciły swoją tożsamość z lat ubiegłych a ich najnowszy album potwierdzał tę opinię. Na krążku zawierającym 12 utworów, znalazło się miejsce dla nowych, eksperymentalnych brzmień. Podobnie jak w przypadku “Make it One Day”, również i tym razem pojawił się utwór, który z pewnością odwołuje się do uczuć Jona – “FML”, gdzie sam artysta po raz kolejny użyczył swojego wokalu. Każdy wiedział o problemach Jona, a najbardziej wierni fani wciąż wspierali.
“Sometimes it feels like I have reached my mental breaking point
I’m on the verge of crying how am I supposed to cope
I’m still searching for that missing part to fill the void
But I don’t know if that is even within my control” – Wasted Penguinz “FML”
Trudna prawda ujrzała światło dzienne
Artyści zebrali się na odwagę i w nowym filmie na kanale Yt, potwierdzili obawy swoich fanów. Jon podjął decyzję o rozstaniu się z muzyką elektroniczną. Podczas transmisji skomentował swój stan zdrowia, opowiedział o planach na przyszłość, gdzie z pewnością znajdzie się czas na solową produkcję muzyki. Szwed marzył od pewnego czasu o spokojnym, normalnym życiu, w którym głównym elementem stanie się praca w studiu oraz rodzina. Potwierdził, że nadal z Pontuzem są dobrymi i oddanymi sobie przyjaciółmi, lecz stracił radość z występowania na scenie.
Wasted Penguinz z jednym “pingwinem”
Pontuz rozpocznie solową karierę pod aliasem Wasted Penguinz. Artysta sam zamierza kontynuować historię “pingwinów”, stawiając na nowe wizje i eksperymentalne brzmienia. W 2015 roku Pontuz sam myślał o ucieczce od muzyki Hardstyle, sugerując, że ta straciła na wartości. Według niego, dźwięki powielały jeden schemat, a teksty utworów nie miały żadnego przekazu. Ostatecznie Szwed pozostał w świecie Hardów, lecz nie zmienił swojej opinii.
A jak będzie teraz? Wasted Penguinz to kolejny projekt w świecie cięższych brzmień, gdzie duet się rozpadł, a jeden z członków zaczął karierę solową pod tym samym aliasem. Psyko Punkz i Noisecontrollers, to tylko dwa przyłaldy, które mogą pomóc nie tylko Pontuzowi, lecz także fanom WP – pozytywnie patrzeć w przyszłość.
Ostatni wspólny występ Wasted Penguinz jest przewidziany na 15 lutego w Goteborgu. Z pewnością w lokalnym klubie będzie można usłyszeć nie wydany jeszcze utwór “Perspective”, który jak się okazuje, jest ostatnim wspólnym kawałkiem duetu.
Jeśli chcecie wybrać się na wydarzenia z muzyką Hard wraz z innymi miłośnikami tych brzmień, to mam dobrą wiadomość! Polska firma HardTripy organizuje wyjazdy na m.in. Defqon.1, QAPITAL czy też Decibel. Więcej informacji znajdziecie tutaj: http://bit.ly/HardTripy
Problemy psychiczne coraz popularniejsze
Jon jest kolejnym artystą, którego dopadła depresja. Jeszcze parę tygodni temu Headhunterz, legenda muzyki Hard ogłosił, że z powodów osobistych zamierza odpocząć od koncertów i mediów społecznościowych. Sam artysta, podczas ostatniej edycji Qlimax, zatytułował swój najnowszy utwór niezwykłymi słowami, które najprawdopodobniej odnosiły do rozstania ze swoją kobietą.
Jak widać celebrycki świat muzyki elektronicznej nie jest tak kolorowy, jakby się mogło wydawać. Nie brakuje w nim miejsca na tęsknotę, żal, a także ból. Bardzo często artyści tęsknią za rodziną, a podczas występów zakładają maski by zatuszować swoje problemy. Cały świat muzyki Hardstyle trzyma kciuki za Jona. Kto wie? Może za parę lat ponownie zobaczymy sympatycznego Szweda, tak jak ujrzeliśmy powrót Svena, byłego członka duetu Psyko Punkz.
Zobacz również:
- Audiotricz wydali debiutancki album “A New Dawn”. Hardstyle z gitarą!
- Da Tweekaz i Q-Dance na głównej scenie Tomorrowland 2020. Hardstyle w natarciu!
- VAQATION, czyli nowy projekt Q-dance i Art of Dance. Hardstyle na plaży!